I bynajmniej nie chodzi tu o inspirację pewnym aktorem (a przynajmniej taka jest oficjalna wersja ;) ).
Dizel. Diesel. Kot. To mówi samo przez się. Już pierwszego wieczoru zaczęło się takie mruczando, że nie sposób było nazwać inaczej tego srebrnego futrzaka.
Mruczenie z czasem ucichło i jakoś tak zmniejszyło swoją częstotliwość, a imię zostało i w rodzinie się przyjęło.
Oto Dizel, nasz koci Brytyjski arystokrata o liliowym umaszczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz